Ks. Władysław Deryng „Schody do nieba”

schody do niebaZdjęcia Zuzanna Przeworska

Wydanie I, Piła 2009

Format A 5, oprawa twarda, s. 112

ISBN 978-83-60245-26-2

Cena detaliczna – 15 zł

Od autora

Wiem , czym jest choroba – w młodym wieku przykuła mnie do łóżka. Wówczas snułem plany. Prosiłem Pana Boga o zdrowie. Otrzymałem je, dlatego pragnę dzielić się z wami moimi myślami.

Kiedy darowałem moją książkę „Przemijanie z nadzieją” pewnemu znajomemu księdzu, jeden z towarzyszących mu kapłanów zwrócił się do mnie ze słowami: „Ksiądz chyba nie ma nic do roboty, dlatego pisze”. Zaskoczony, nie odpowiedziałem mu. Dziś jednak odpowiadam, dlaczego piszę. Wiem, że koniec się zbliża, więc piszę. Dwoję się i troję, bo wiem, że wielu rzeczy nie zrealizuję. Żyć, drogi księże, znaczy rozwijać się bez przerwy, przeobrażać się aż do śmierci. Bóg jest kierownikiem naszego życia. Trzeba umieć z wolą Bożą zaakceptować życie, wiek, ciało, zaakceptować ciężkie próby, choroby, kalectwo, żałobę.

Akceptacja to nie kapitulacja. W mojej ciężkiej chorobie nigdy się nie poddałem, nie kapitulowałem. Tak jak wielu chorych, których poznałem w klinice Ars Medical w Pile, gdzie jestem kapelanem. Pomogło im w tej akceptacji głębokie życie wewnętrzne i Eucharystia. Ja też zaakceptowałem moją chorobę. Przez 30 lat połykam pigułki, bo taka jest widocznie wola Boża. I w ten sposób akceptuję moją starość i – o dziwo! – czuję się w tej starości coraz młodszy.

Wierzę, że Pan Bóg działa przez ludzi. Od początku mej choroby prowadzi mnie doktor Zygmunt Malinowski i dzięki niemu mam coraz to lepszą kondycję.

Wiem też Aloha enterprise solutions , że w każdej chwili może przyjść śmierć. Taka jest kolej rzeczy. Gdy ta chwila nadejdzie, Drogi Czytelniku, a będziesz dysponował czasem, to Cię serdecznie zapraszam na mój pogrzeb. Z klepsydry się dowiesz, gdzie mnie położą. Pragnę leżeć w mojej parafii w Jastrowiu, obok Krzyża Katyńskiego. Taka jest moja wola, ale czy uszanują moją wolę, tego nie wiem. Bo różnie to bywa po śmierci.

„Kardynał Carlo Maria Martini w jednej ze swoich książek, która była zapisem wygłoszonych przez niego rekolekcji, opowiadał o odwiedzinach w szpitalu ciężko chorego księdza. Ten miał powiedzieć do kardynała: – Księże kardynale, niech ksiądz przypomina księżom, żeby nie mówili o cierpieniu. To mądra uwaga. Cierpienie jest przecież niewypowiadalne. Gdy go doznajemy, gdy spotykamy je w drugim człowieku słowa są za ciasne, za wąskie, by wyrazić całą jego głębię, tajemnicę, nieracjonalność, a nawet bezsens. Słowa w tym przypadku niosą jakaś głęboką nieprzystawalność, czy wręcz niestosowność. I nawet te najbardziej uduchownione, cóż znaczą wobec bólu i wewnętrznego sprzeciwu, że to właśnie ja, że to mnie spotkało.

Dlatego, tam gdzie króluje cierpienie, tam rodzi się cisza. Ile tej ciszy wokół nas? I łez i poczucia bezradności. Ciszy człowieka, który już wie… Ciszy matki po stracie dziecka. Ciszy niezrozumienia, porzucenia, samotności… Ciszy, że już się mówić nie chce…

I wszystko to byłoby nie do zaniesienia, gdyby nie cisza „około godziny szóstej kiedy mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Kiedy słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.”(Łk 23,44-45) I gdyby nie słowa, które ją przeniknęły i od tamtej chwili przenikają każdą ludzka ciszę: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”.(Łk 23,46)

I wszystko to byłoby nie do zaniesienia, gdyby nie cisza Betanii; łzy Marii, Marty i Łazarz od trzech dni spoczywający w grobie. I „Jezus, który zapłakał” (J11,35) przypominając, że cierpienie nie potrzebuje słów, lecz…

Podobnie jak miłość: potrzebuje czuwania w nocy, łyżeczki zupy, zwilżenia ust i cichej modlitwy, by już nie bolało. Cierpienie potrzebuje mojej i Twojej dłoni, mojego i twojego serca, moich i twoich łez. Potrzebuje Jezusa we mnie i w Tobie.

Żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku wybitny niemiecki filozof Gottfried Wilhelm Leibniz, który przekonywał, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów mówił, że z cierpieniem, złem jest jak z półtonami, czarnymi klawiszami fortepianu. Można grać melodie wykorzystując jedynie białe klawisze, a więc te pełne dźwięki. Jednak prawdziwe bogactwo muzyki, ujawnia się wtedy, gdy gramy na jednych i drugich klawiszach. Pomijając kwestię trafności i prawdziwości tego porównania, niech posłuży ono do stwierdzenia, że niniejsza książka jest jedną z wielu melodii o życiu, cierpieniu, chorobie, przemijaniu. Jaka jest to muzyka, na ile porusza naszą ludzką wrażliwość, oceni ten, kto tę książkę przeczyta”.

 Ks. dr Sylwester Warzyński

Uczeń i wychowanek Autora

Ks. Władysław Deryng „Przerwane rozmowy”

przerwane rozmowyOpracowanie i redakcja

Zuzanna Przeworska Xming portable putty download free , Jan Arski

Zdjęcia: Waldemar Kujawa, Zuzanna Przeworska

Wydanie I, Piła 2008

Format A 5, oprawa miękka, papier kredowy, s. 80

Cena detaliczna – 10 zł

 Przerwane rozmowy to książka wyjątkowa w dorobku ks. Władysława Derynga. Autor poświęcił ją swemu przedwcześnie zmarłemu przyjacielowi, księdzu Antoniemu Czernuszewiczowi, z którym przez kilkanaście lat współpracował w jastrowskiej Parafii Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. W rozkwitającej między wierszami serdecznej pamięci wyłania się ze wspomnień, refleksji i zdjęć obraz kapłana – niezwykłego w swej zwyczajności.

„Publikacja ta rzuca sporo światła ma misję kapłańską i trudy ludzkiego życia. Jego pogrzeb stał się prawdziwą manifestacją religijną wiernych, a zwłaszcza mieszkańców Jastrowia” .

Ks. biskup Paweł Cieślik /diecezja koszalińsko-kołobrzeska/

Ks. Władysław Deryng „Przemijanie z nadzieją”

przemijanie z nadziejaWspółpraca autorska, opracowanie i redakcja Zuzanna Przeworska, Jan Arski

Zdjęcia Zuzanna Przeworska

Wydanie I, Piła 2007

Format A 5, oprawa twarda, s. 80

„Książka „Przemijanie z nadzieją” wprowadza w świat ludzi chorych i cierpiących, rzuca sporo świta na ciemną stronę ludzkiego życia. Pogoda i humor, z jakimi autor pełni swoją posługę wobec chorych w Ars Medical pomaga łatwiej znosić dolegliwości”.

Ks. biskup Paweł Cieślik

/diecezja koszalińsko-kołobrzeska/

Anna Forecka „Polski mur”

polski murRedakcja Zuzanna Przeworska

Projekt okładki Józef Nowicki, Studio PROGRAF

62-002 Suchy Las, ul. Alejowa 39, tel. 061/ 81-25-082

Zdjęcia i reprodukcje Romuald Ereński

Format a 5, s.176, oprawa miękka

Wydanie I, Piła 2003

ISBN 83 – 918274 – 0 – 2

cena detaliczna 20 zł

Anna Forecka przez ponad 20 lat związana była z redakcją „Tygodnika Pilskiego”, na łamach którego wielokrotnie zamieszczała reportaże traktujące o losach Polaków spod znaku Rodła, mieszkańcach Ziemi Złotowskiej i całego Pogranicza. Powodowana zawodową ciekawością, pasją badawczą i świadomością historycznego znaczenia patriotycznej działalności Związku Polaków w Niemczech, kartka po kartce odsłaniała codzienne życie Rodłaków.

Pisała o różnych ludziach. O tych, którzy jak Ksiądz Patron Bolesław Domański czy inni proboszczowie Ziemi Złotowskiej, prowadzili konsekwentną pracę w duchu pozytywistycznym, organizując podstawy niezależnego bytu miejscowej Polonii, ale także o tych, którzy w swoich domach, zagrodach i warsztatach zaznaczali polskość uczciwością, poświęceniem i szacunkiem dla narodowych tradycji. Anna Forecka dostrzegła w ludziach spod znaku Rodła nie tylko ich upór i zdolność do największych poświęceń, ale także cechującą ich szlachetną prostotę, która stawiała znak równości pomiędzy trudną codziennością a patriotyzmem.

Autorka ,,Polskiego muru” nie tylko wnikliwie i rzetelnie przedstawiała historię V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech poprzez prezentację losów mieszkańców Złotowszczyzny, ale równie często odnosiła się w swych publikacjach do problemów i wydarzeń współczesnych, których genealogię potrafiła dostrzec w chlubnej przeszłości. Reportaże Anny Foreckiej, w ich warstwie merytorycznej i emocjonalnej, spełniały w lokalnych środowiskach funkcję edukacyjną i integracyjną, utrwalały dziedzictwo ZPwN poprzez upowszechnianie idei Małych Ojczyzn.

Książka ,,Polski mur’’ zawiera 14 reportaży napisanych w latach 1982-2003. Wszystkie zawierają bogatą faktografię z dziejów dawnego powiatu złotowskiego i całego Pogranicza, a ich dodatkowy atrybut stanowią liczne fotografie współczesne i archiwalne. Autorka posługuje się piękną polszczyzną, jej stylistykę cechuje żywa narracja i twórcze kreowanie obrazów. W niezwykle interesujący i zarazem przystępny sposób przedstawia historię regionu, odsłaniając wiele nieznanych jeszcze zdarzeń i przeżyć dawnych mieszkańców Pogranicza.

Zbiór reportaży Anny Foreckiej został przyjęty przez czytelników z dużym zainteresowaniem.

Autorka została uhonorowana Nagrodą im. Ks. Bolesława Domańskiego.

Oto co Anna Forecka powiedziała po otrzymaniu tej prestiżowej Nagrody:

Jestem ogromnie wzruszona i jeszcze bardziej – szczęśliwa… Jako dziennikarka Tygodnika Pilskiego przez wiele lat zamieszczałam na łamach tego pisma informacje o laureatach kolejnych edycji Nagrody im. Ks. Bolesława Domańskiego i zawsze towarzyszyło mi przekonanie, że nagrodzone osoby to ludzie niezwykli, stanowiący jakiś niedościgniony ideał, z którymi nigdy nie mogłabym sie równać…

Ale wyznam szczerze, że z chwilą, gdy dowiedziałam się, że mój wydawca złożył wniosek o przyznanie mi tej nagrody, zaczęłam zwyczajnie, po ludzku jej pragnąć, o niej marzyć. No i teraz mam kłopot. Co zrobić z tym spełnionym marzeniem? Jak dalej żyć, jak pracować, żeby zadośćuczynić takiemu zaszczytowi?…

Ale to pytania na później…

Dzisiaj pragnę z całego serca podziękować szanownej Kapitule Nagrody za tak wysoką ocenę mojej pracy dziennikarskiej. Serdeczne podziękowania składam także wydawcy mojej książki, obecnej tu na sali, Zuzannie Przeworskiej, która z przyjacielską żywczliwością wspierała to przedsięwzięcie, a przedtem była zawsze pierwszym czytelnikiem moich reportaży o losach ludzi spod znaku Rodła. Jestem również ogromnie wdzięczna wszystkim kolejnym redaktorom naczelnym Tygodnika Pilskiego – za wyrozumiałość i wsparcie dla mojej fascynacji przeszłością Pogranicza i postacią Księdza Patrona, bo dzięki nim mogłam tu przyjeżdżać i kartka po kartce odsłaniać skomplikowaną przeszłość mieszkańców Złotowszczyzny.

Ale przede wszystkim, z tego miejsca, pragnę skierować wyrazy ogromnej wdzięczności do mieszkańców Ziemi Złotowskiej. Bez nich bowiem, bez ich życzliwości, bez ich barwnych i wzruszających opowieści – moja książka nigdy by nie powstała. Pisałam o tradycji ZPwN, o różnych sposobach realizacji niezdefiniowanych wówczas jeszcze idei Małych Ojczyzn i budowy społeczeństwa obywatelskiego niewiele więcej, niż oni chcieli mi o nich opowiedzieć.

Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję.

Od autorki

Ludzi spod znaku ,,Rodła” poznałam dopiero na początku lat osiemdziesiątych. Wówczas, jako początkująca dziennikarka ,,Tygodnika Pilskiego”, skorzystałam z zaproszenia Wiktora Penkały, dyrektora Szkoły Podstawowej w Głubczynie, na uroczystość nadania tej placówce imienia księdza Maksymiliana Grochowskiego. Pojechałam do Głubczyna, chcąc napisać reportaż o historii tamtejszej szkoły polskiej, której duchowym opiekunem był proboszcz głubczyńskiej parafii, pełniący przed wojną funkcję prezesa Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego na obwód rejencji pilskiej.

I tak to się zaczęło.

Wracałam do Głubczyna jeszcze wielokrotnie, zjechałam Ziemię Złotowską wzdłuż i wszerz. Rozmawiałam z Rodłakami i ich dziećmi, czytałam naukowe opracowania dotyczące dziejów Związku Polaków w Niemczech, oglądałam zdjęcia, poznawałam różne dokumenty. I pisałam kolejne reportaże. Zwykle z radością, że jeszcze zdążyłam dotknąć historii poprzez rozmowy z jej żyjącymi jeszcze świadkami, czasem z uczuciem niedosytu i żalu, że w jakimś domu zjawiłam się za późno.

Przez wszystkie te lata towarzyszyła mi fascynacja przeszłością Złotowszczyzny, losami jej mieszkańców. Ludzi zwyczajnych, zapracowanych, zmęczonych, złaknionych wszystkiego, co polskie. Z tej fascynacji napisałam o nich ponad dwadzieścia reportaży. Bo tylko ta forma dziennikarskiej wypowiedzi mogła być w miarę udaną próbą zatrzymania czasu, a także próbą cofnięcia wskazówek zegara historii.

Nie wszystkie dawne moje publikacje znajdą Czytelnicy na łamach tej książki. Wybrałam tylko te reportaże, które wydawały mi się najważniejsze, łącząc czas miniony z teraźniejszym. Stąd tyle odniesień do współczesności, stąd również tyle nostalgii. Przy ich wyborze kierowałam się zasadą, że nie ma dzisiaj bez wczoraj.

Zuzanna Przeworska „Iskry i błyski”

iskry i blyskiAntologia Młodych Twórców

Zdjęcia: Zuzanna Przeworska, Jan Arski

Agnieszka Jaśkiewicz, Tomasz Melnarowicz, Bartek Pilc

Format – A 5, oprawa miękka, s. 288

Wydanie I, Piła, 2006

ISBN 83-60245-07-X

Cena detaliczna – 20 zł

Radość pisania!

Radość czytania!

 „I gdy wciąż wszyscy mówią, Mało kto się pyta, Jaki jest sens słowa, Jak słowo się czyta”

Cyprian Kamil Norwid

Najtrudniej było z tytułem tej antologii. Wyostrzyliśmy wyobraźnię, a może nawet wszystkie zmysły, a te skojarzyły nas ze „Stu okrągłymi torebkami”… zwykłej herbaty ekspresowej, którą tradycyjnie delektujemy się – nie bardziej niż słowem – na spotkaniach Klubu Literackiego „Pegazik” Młodzieżowego Domu Kultury „Iskra” w Pile. Tytuł zabawny, i tylko tyle. A to za mało, by mógł być zbiorową wizytówką początkujących, wstępujących – bo tak ładniej brzmi – młodych twórców słowa, których twórczość już się iskrzy, a tu i ówdzie przechodzi w błyski. Takie szepty i krzyki. Jak sen spłoszony o świcie. Słońce w pełni. Zindywidualizowana różnorodność. Oto przed Wami, Drodzy Czytelnicy ujmująca swoją świeżością, barwna w krajobrazach słów, przejrzysta jak lustro wody – antologia „Iskry i błyski”, zawierająca twórczość młodych i bardzo młodych autorów związanych bezpośrednio bądź luźno z Klubem Literackim „Pegazik” przy Młodzieżowym Domu Kultury „Iskra” w Pile, któremu od początku patronuje Fundacja Literacka im. Agnieszki Bartol.

„Pegazik” jest trochę młodszy od publikowanych w tej antologii autorów. Pojawił się na mapie kulturalnej Piły we wrześniu 2003 roku, uwijając sobie gniazdko w kinie „Iskra” pod tęczowymi skrzydłami „Pegaza” (skrzydła można u nas wypożyczyć, Pegaza też). Jest przystanią dla uzdolnionych literacko dzieci ze szkół podstawowych, gimnazjalistów, młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych i studentów, a bywa, że także i dla osób starszych (w „Pegaziku” wiek nie ma znaczenia – męka twórcza jest ta sama, liczy się radość pisania). Azylem, gdzie można być KIMŚ, zamanifestować swoją indywidualność, bronić się przed nadmiarem codzienności i uwolnić się od poetyckiej, twórczej samotności – jak długo można pisać do szuflady, która aż pęka w szwach od nadmiaru słów, emocji i doświadczeń? Tu, z dala od zgiełku świata, zdarzają się „proste dziwy” – powstają małe objawienia świata wyobraźni. Poezja, proza zmienia świat naszych wewnętrznych przeżyć. Burzy pewne stereotypy odczuwania i wartościowania. Stajemy się lepsi. Przez wiersze, opowiadania… Rozmawiamy o życiu i literaturze. Przy muzyce i świecach, na stole herbata (ta z opakowania „100 okrągłych torebek”). Tłumaczymy zwykłe zdarzenia na niezwykłe obrazy. Czytamy klasyków, a także swoje wiersze i opowiadania. Odkrywamy własny świat i nazywamy go własnym językiem. Podejmujemy próby poetyckiego, literackiego samookreślenia się.

Pisanie, jak mówią młodzi autorzy, pozwala im oczyścić umysł z widzianych „obrazów” i zasłyszanych wypowiedzi, a potem przetłumaczyć to wszystko na swój własny, wewnętrzny, odrębny język. Pisanie to coś bez czego nie można żyć, a tak naprawdę nie zdaje się sobie z tego sprawy – wyznaje Marta Dec, jedna z autorek.

To prawie jak psychoterapia – działa oczyszczająco na umysł i wyobraźnię. Potem jakoś łatwiej wraca się do codzienności – trafnie ujmuje to Agnieszka Jaśkiewicz. Klub Literacki „Pegazik” ma w swym dorobku kolejne edycje popularnego w Pile i regionie Konkursu Literackiego o „Złote Pióro” pod hasłem „Od magii świata do magii słowa” i Turnieje Jednego Wiersza i Prozy „O Złote Pióro”, które organizuje wspólnie z Fundacją Literacką im. Agnieszki Bartol oraz Powiatową i Miejską Biblioteką Publiczną w Pile. Ma też w swym dorobku „Literackie Party”, happeningi, podczas których zbieraliśmy na „skrzydła do konia” (czytaj Pegaza). Do automatu, który nie wydawał reszty, można było wrzucić m.in. 2 strofy, 2 złote, 2 spojrzenia, 2 euro, 2 pióra, 2×2…

W antologii „Iskry i błyski” znajdziecie Drodzy Czytelnicy utwory laureatów konkursów i turniejów „Pegazika” z ich skłonnością m.in. do poetyckiego czarowania rzeczywistości, jak np. Magdalena Owczarzak, Agnieszka Firlej. W części „I Pełnia” prezentuje swą twórczość 17 autorów z Klubu Literackiego „Pegazik”. Kilkoro z nich otrzymało już wcześniej „przepustkę do literatury” w znaczących konkursach – laureatkami renomowanego w kraju Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Agnieszki Bartol są: Monika Siwiec Download puttygen for windows 8 , Agnieszka Jaśkiewicz, Paulina Klessa, Sandra Musiał i Anna Gut. W biogramach tych utalentowanych autorek są też inne znaczące literackie sukcesy. Ich twórczość dopełniają publikowane w tej książce interesujące utwory. To są właśnie błyski – autorki te wkraczają w okres pisarskiej dojrzałości. Błyski te rozświetla z pewnością twórczość poetycka Michała Makowskiego, Tomasza Melnarowicza, Przemysława Ludziejewskeigo. Iskrzą się wiersze Karoliny Kozickiej, Agaty Płacheckiej, Rafała Kota, Aleksandry Harwas. Urzekają miniaturki poetyckie i proza Marty Dec. Świeżością ujmuje proza Kingi Wasilewskiej, Marty Szymborskiej. Iskrzą się szczerością wyznania utwory Adriany Koźmy, Adrianny Kowalskiej, Eweliny Urban.

Większość z publikowanych w tej antologii autorów całkiem swobodnie, niebanalnie i w miarę pewnie wchodzi w świat języka, oswaja słowa i kreuje nowe światy. I to w jasnym błysku dnia.

Ta twórczość wpisana jest w kontekst doświadczeń naszego czasu. Rozpoznawalna – jak w lustrze naszych codziennych zmagań. Prowokacyjna, jak w miniaturce „Być” Agnieszki Jaśkiewicz: O, tak, bycie jest na sprzedaż, bycie jest for sale. Jedyne cztery złote – bierzesz pan czy nie”.

Zuzanna Przeworska

Wiesława Pyrcz „Recepta na zdrowie”

Recepta na zdrowieIlustracje

Wiktoria Przydatek

uczennica Zespołu Szkół w Starej Łubiance

Fotografia autorki na okładce

Dominika Kamińska

Gimnazjum Salezjańskie w Pile

Opracowanie graficzne

Tomasz Rozmiarek

Redakcja

Zuzanna Przeworska, Jan Arski

Format A-5, str. 24, papier kredowy, pełen kolor

Wydanie I, Piła 2010

Cena 8,50 zł

ISBN 978-83-60245-32-3

Druk i oprawa

Drukarnia Elso

Bartosz Wodarkiewicz

ul. Szybowników 11

64-920 Piła

tel. 67 214 80 00, fax. 67 252 25 09

www.elso.pl e-mail: b.wodarkiewicz@elso.pl

„Recpeta na zdrowie” Wiesławy Pyrcz jest zbiorem twórczych porad i wskazówek adresowanych do najmłodszych czytelników, mówiących o tym, co należy robić, aby być zdrowym.

We wstępie do książeczki autorka zwraca się do dzieci, informując je o tym, jak ważne jest zdrowie.

Wierszyki dotyczą tematyki odżywiania, higieny osobistej, aktywności ruchowej oraz bezpieczeństwa.

„Recepta na zdrowie” powstała w oparciu o wnikliwą obserwację zachowań prozdrowotnych dzieci i popartą bogatym doświadczeniem autorki.

Niezwykłym wzmocnieniem treści zawartych w wierszykach są piękne i kolorowe ilustracje, które wykonała Wiktoria Przydatek uczennica Zespołu Szkół w Szkół w Starej Łubiance.

Zilustrowanie książeczki przez Wiktorię jest przykładem wykorzystania i promowania twórczości dziecięcej.

Dla nauczycieli książczka może być przydatna w edukacji zdrowotnej dzieci.

W przygotowaniu kolejne ksiażeczki Wiesławy Pyrcz, m.in:

„Wiersze, które uczą przyrody”,

„Misie i niedźwiadki”.

Ryszard Gawle i Zbigniew Czech Dinozaury i potęga 1 Celsjusza „Dinosaurus and the Power of One Celsius” Energetyczna wizja świata przyrody

dinozaury i potega 1 celsjuszaOkładka – Anna Gawle

Ilustracje:

Ryszard Gawle

Łukasz Cylejowski

Wydanie I, Piła 2009

Format B 5, s.80, Oprawa miękka, papier kredowy, ilustracje – kolor

ISBN 978-83-60245-25-8

Ryszard Gawle: e-mail:ryszardgawle@gmail.com

Zbigniew Czech:e-mail: psa_czech@wp.pl

cena detaliczna 25zł

65 milionów lat temu ogromna asteroida i uderzyła w Ziemię i unicestwiła niezwykły świat dinozaurów.

Książka „Dinozaury i potęga 1 Celsjusza” proponuje uzupełnienie słynnej teorii impastowej Luisa Alvareza o mechanizm wielkiego wymierania – ostatniego elementu, którego brakowało, aby teoria była w pełni kompletna.

Dinozaury oraz inne stworzenia z Ery Mezozoicznej przedstawione w książce różnią się diametralnie od powszechnie przyjętego wizerunku, do którego przywykliśmy. Żywa narracja oraz barwne, dynamiczne ilustracje, pomagają wyzwolić naszą wyobraźnię i zobaczyć te fascynujące stworzenia w zupełnie inny sposób.

Przedstawiona w książce interdyscyplinarna teoria energetyczna powstała już w 1997 roku i w świetle ówczesnej wiedzy była bardzo kontrowersyjna.

Została wówczas odrzucona przez wiele autorytetów paleontologicznych.

Nieoczekiwanie, w miarę upływu lat, kolejne odkrycia zaczęły ją coraz bardziej potwierdzać.

OD AUTORÓW: Dlaczego powstała ta książka?

W Chinach w mieście Jiangyin dowiedzieliśmy się o kolejnym wielkim sukcesie chińskich naukowców.

Dziennik „Daily China” z 19 marca 2009 r. zamieścił informację, że w północno-wschodniej prowincji Liaoning znaleziono po raz pierwszy skamieliny opierzonych dinozaurów roślinożernych.

To odkrycie jest kolejnym potwierdzeniem opracowanej przez nas energetycznej teorii wyginięcia dinozaurów oraz energetycznej interpretacji świata przyrody, do których od ponad 12 lat próbujemy przekonać paleontologów.

Zainspirowani tą wiadomością otrzymaną w kraju o bardzo starej kulturze, w którym od wieków znajdowano skamieniałe kości „smoków”, postanowiliśmy przedstawić naszą wizję zaginionego świata dinozaurów sprzed 65 milionów lat oraz mechanizm jego zagłady w formie monografii.

Publikacja jest pewnego rodzaju wyzwaniem rzuconym paleontologom przez przedstawicieli nauk ścisłych i chyba jedyną szansą zaprezentowania naszego punktu widzenia szerszej opinii publicznej z pominięciem paleontologicznego lobby.

Monografię kierujemy do wszystkich, którzy tak jak my są otwarci na inne idee i poszukują prawdy o otaczającym nas świecie, niezależnie od tego, czym się zajmują i jakie mają tytuły naukowe.

To im przede wszystkim chcemy przedstawić nasz teoretyczny model świata dinozaurów.

Zdajemy sobie sprawę, że niektóre aspekty naszej teorii wymagają dodatkowego wyjaśnienia w oparciu o głębszą wiedzę z zakresu fizyki i biologii, a niektóre z nich muszą dopiero zostać potwierdzone przez naukę.

Wierzymy, że tak się stanie.

Pytania, na które brak odpowiedzi

Walter Alvarez, kończąc swoją opowieść o trwających 10 lat próbach przekonania świata naukowego do teorii impaktowej , pisze: „Trudno wyobrazić sobie namacalny dowód mechanizmu, który spowodował wymarcie gatunku Tyranozaur Rex , jeśli nie wiemy i nigdy nie będziemy wiedzieli, jak wyglądał osobnik tego gatunku w momencie zderzenia”.

Jako prawdziwy naukowiec miał świadomość i otwarcie przyznawał, że wyobraźnia ma swoje ograniczenia wobec tego, co tworzy Natura, w przeciwieństwie do wielu paleontologów, którzy zdają się już wiedzieć wszystko, tak jakby gdzieś w szafie mieli schowanego żywego dinozaura.

Z punktu widzenia dzisiejszej paleontologii nadal nie ma logicznych odpowiedzi na postawione poniżej pytania.

Dlaczego wyginęły wszystkie gatunki dinozaurów? Przecież oprócz najbardziej znanych gigantów istniały także gatunki dinozaurów bardzo małych. Dlaczego one także wyginęły?

Dlaczego ssaki, które istniały równocześnie z dinozaurami, nie mogły wydostać się spod ich dominacji przez ponad 150 milionów lat? Przecież posiadały proporcjonalnie większe mózgi i były stałocieplne.

Dlaczego razem z dinozaurami nie wymarły inne gady, jak np. krokodyle, węże, żółwie? Nie tylko nie wymarły, ale znacznie mniej ucierpiały niż ssaki.

Dlaczego dinozaury mogły dominować na całej Ziemi, także w bardzo zimnym klimacie? Przecież dzisiejsze gady nawet w klimacie tropikalnym tego nie potrafią.

Dlaczego ptaki wyginęły niemal całkowicie 65 milionów lat temu ?

Teoria energetyczna już od 1997 roku proponuje logiczną odpowiedź na powyższe pytania.

1. NIEZMIENNE ENERGETYCZNE PRAWA PRZYRODY

Energetyczne spojrzenie na przyrodę

Nasz sposób budowania teorii różni się zasadniczo od powszechnie znanych metod paleontologicznych. W przeciwieństwie do paleontologów, opierających swoje hipotezy głównie na podstawie biologicznej budowy odnalezionych zmineralizowanych szczątków lub odcisków dawnych organizmów, opracowaliśmy naszą teorię w oparciu o prawidłowości energetyczne, które dostrzegamy w świecie przyrody i które doprowadziły nas do zaskakujących konkluzji.

Niektóre wnioski naszej teorii, mamy nadzieję, paleontologia dopiero udowodni kolejnymi odkryciami, inne – w ciągu minionych lat zostały już udowodnione i udokumentowane.

Przypomina to nieco bardzo dawną sytuację z historii rozwoju chemii, związaną z prawem okresowości pierwiastków chemicznych Mendelejewa, który formułując to prawo przewidział na podstawie odkrytych przez siebie reguł istnienie nowych, nieznanych wtedy jeszcze nikomu pierwiastków. Ponadto opierając się logicznie na tych samych regułach, określił ich własności fizykochemiczne, jak się później okazało, bardzo trafnie.

Ogólną regułą, na której opieramy rozumowanie i formułujemy nasze wnioski, jest twierdzenie, że pewne zjawiska energetyczne w przyrodzie, a przede wszystkim ich konsekwencje dla wszystkich istot żywych, są niezmienne, niezależnie od czasu, w jakim się znajdujemy. Reguły energetyczne, obowiązujące dzisiaj, w jednakowym stopniu obowiązywały 100, 300 czy 500 milionów lat temu.

Analiza dzisiejszego świata istot żywych pod kątem prawidłowości energetycznych w tym świecie, a następnie wykluczenie z różnych paleontologicznych hipotez tych, które z tymi regułami są sprzeczne, doprowadziły nas do zaskakujących wniosków. Wnioski te w miarę upływu lat oraz nowych odkryć były i są w coraz większym stopniu potwierdzane.

Naszą teorię oparliśmy o kilka reguł energetycznych obowiązujących naszym zdaniem zawsze w świecie przyrody. Reguły te omawiamy poniżej.

Rywalizacja o energię

Każda istota żywa do swojego funkcjonowania i istnienia potrzebuje energii.

Nie ma żadnych wyjątków od tej reguły, różne mogą być jedynie źródła pobieranej energii. Na przykład, niektóre bakterie żywią się nieorganicznymi związkami siarki znajdującymi się w ziemi i pozyskują z nich energię niezbędną do życia.

Jednak podstawowym źródłem energii dla istot żywych naszej planety jest Słońce.

Rośliny potrafią pobierać energię bezpośrednio z promieniowania słonecznego i akumulować w sobie. Zwierzęta tego nie potrafią i zdobywają ją, kradnąc roślinom albo odbierając innym zwierzętom pozbawiając je życia.

Wszystkie organizmy walczą i rywalizują ze sobą o energię, jak niezwykle sugestywnie pokazują to cudowne filmy Dawida Attenborough.

Rośliny bezwzględnie rywalizują ze sobą o dostęp do światła.

Istnieją gatunki drzew osiągające wysokość nawet 100 m, tylko po to, by móc wychylić się ponad korony innych drzew i zaczerpnąć życiodajnej energii, którą daje im Słońce. Wiele roślin wykorzystuje łodygi i pnącza, dzięki którym mogą sięgnąć wyżej i wyłonić się z cienia. Są rośliny, które zabijają inne, jak np. występujący w brazylijskiej dżungli figowiec „dusiciel”, który obrastając konary innych drzew, wspina się po nich do światła, doprowadzając do ich obumierania. Są i takie rośliny, które stosują broń chemiczną przeciwko innym roślinom.

Rywalizacja zwierząt o energię jest oczywista i widoczna wszędzie. Ich budowa ciała, kończyny, szczęki, dzioby, a nawet ubarwienie, są unikatowe dla każdego gatunku. Ale wszystkie łączy jedno – są dostosowane do tego, ażeby zdobywać pożywienie, będące źródłem energii potrzebnej do życia.

Na naszej planecie trwa nieustanna rywalizacja o energię. Toczy się okrutna, ale zarazem piękna i fascynująca gra, a wszyscy uczestnicy tej gry ze wszystkich sił starają się pozostawać w niej jak najdłużej.

Kolosalne różnice w zapotrzebowaniu na energię

Organizmy żywe są bardzo zróżnicowane, jeśli chodzi o konsumpcję energii.

Są organizmy wysokoenergetyczne, niskoenergetyczne i wiele pośrednich. Różnice te są ogromne i ściśle związane z temperaturą krwi wyrażoną przez średnią temperaturę ciała zwierzęcia.

Im wyższa temperatura krwi, tym wyższe zapotrzebowanie na energię, tym więcej pokarmu potrzebuje organizm do podtrzymywania swoich funkcji życiowych.

Zmiennocieplne gady potrzebują około 8 razy mniej kalorii, niż człowiek (oczywiście w przeliczeniu na jednostkę masy ciała), słoń ma temperaturę ciała 36,5 oC i proporcjonalnie do swojej wagi potrzebuje mniej pokarmu od człowieka, delfin ma temperaturę ciała zbliżoną do człowieka, wieloryb również ( 37oC ), ale już koń, foka i małpa potrzebują znacznie więcej energii (38 oC ), królik więcej od nich (38,3 oC), pies (38,9 oC) i kot (39 oC) muszą dostarczać organizmowi jeszcze więcej pokarmu w stosunku do ich masy ciała, ale mniej niż najmniejsze ssaki – ryjówki (nawet do 40,9 oC).

Ponad 40 stopni to ekstremalnie wysoka temperatura dla ssaka, ale dla ptaków to zaledwie poniżej przeciętnej. Zwykła gęś domowa oraz indyk mają temperaturę ciała 41,3°C, kaczka domowa jeszcze więcej (42,1°C), wróbel zdecydowanie więcej (43,5°C), ale i tak mniej od jerzyka (44°C).

Różnice w energetyczności istot żywych są widoczne każdego dnia gołym okiem dla każdego wrażliwego obserwatora przyrody. Jeżeli ktoś obserwuje choć trochę przyrodę, powinien dostrzec jak mało aktywna nawet podczas lata jest żaba, czy wąż w stosunku do psa czy kota, a to z kolei jest niewspółmiernie mało do tego, ile wigoru ma w sobie pospolity wróbel.

Jeszcze więcej wigoru i mocy mają – unoszące się latem nad miastami Europy i poruszające się z niezwykłą zwinnością podobne nieco do jaskółek – jerzyki. Są one cudownymi wysokoenergetycznymi istotami przestworzy. Mogą dłużej niż 2 lata bez przerwy unosić się w powietrzu, tam śpiąc, jedząc i uprawiając miłość. Ich nogi są nieprzystosowane do chodzenia po ziemi. Ich ciała posiadają temperaturę 44°C. W ciągu doby muszą jeść więcej, niż same ważą.

„Zaledwie” 7 stopni różnicy między nimi a człowiekiem

Potęga jednego stopnia Celsjusza

 Siedem stopni różnicy tak naprawdę to niebotyczna różnica energetyczna.

Chcemy podkreślić, że różnica nawet jednego stopnia temperatury to bardzo dużo. To duża różnica w zapotrzebowaniu na pokarm, a także duża różnica w wydolności organizmu.

Zależność zapotrzebowania na pokarm (energię) od średniej temperatury ciała ma charakter nieliniowy. Oznacza to duże nieproporcjonalne zmiany tego zapotrzebowania przy niewielkich zmianach temperatury. Jeżeli weźmiemy pod uwagę chociażby tempo samych procesów chemicznych, stanowiących przecież tylko jedną ze składowych procesów życiowych wewnątrz organizmów żywych, to wzrasta ono wielokrotnie przy znacznie mniejszych wzrostach temperatury niż o cały stopień.

Paleontolog, opiniujący kiedyś naszą teorię, napisał: „Współcześnie najwyższą temperaturę ciała mają drobne, intensywnie latające ptaki, ale np. gołąb niecałe 41oC, dla porównania pies, kot królik mają około 39 oC. Nie ma tu wielkiej przepaści”.

A jednak jest.

Nie tylko dwa stopnie różnicy, ale nawet jeden – wyznacza inne poziomy energetyczne życia.

Energetyczne prawo dominacji

Nie tylko zapotrzebowanie na energię (pokarm) radykalnie rośnie ze wzrostem temperatury krwi zwierzęcia.

Dla zwierząt stałocieplnych z każdym stopniem średniej temperatury ciała nieliniowo (gwałtownie) rośnie wydolność organizmu (zdolność do generowania energii własnej). Rośnie aktywność, wytrzymałość i zdolność do konkurowania z innymi gatunkami.

Wynika z tego bardzo istotne naszym zdaniem energetyczne prawo dominacji obowiązujące w przyrodzie. Zgodnie z nim zwierzęta o wyższym metabolizmie (o wyższej średniej temperaturze ciała) nigdy nie mogą być zdominowane jako gatunek przez zwierzęta o niższej temperaturze ciała.

Przez dominację należy rozumieć pełną kontrolę pokoleniowego wzrostu i rozwoju jednych gatunków przez inne. Nie należy mylić pojęcia dominacji z pożeraniem pojedynczych osobników.

Bycie wysokoenergetycznym daje większe możliwości rywalizacji w przyrodzie.

Do tego prawa będziemy odwoływać się wielokrotnie, interpretując różne wydarzenia dotyczące zarówno dawnej, jak i obecnej przyrody.

Dla lepszego wyjaśnienia o co nam chodzi, podajemy kilka przykładów ze współczesnego nam świata przyrody.

Jeżeli dwa zwierzęta mają zbliżoną masę ciała, to wynik konfrontacji czy rywalizacji jest na korzyść tego, które ma wyższą temperaturę krwi.

Drapieżny lis pada ofiarą orła. Podobna waga ciała.

Drapieżna Lwica, mimo, że poluje na większe od siebie ssaki, nie zaatakuje 150 kilogramowego strusia afrykańskiego (39,7oC). Po pierwsze – trudno go dogonić, po drugie – trudno zaskoczyć (ma doskonały wzrok), po trzecie – trudno go pokonać. Jego uderzenia nóg mogą ją nawet zabić.

W powietrzu nietoperze (37 oC ) padają ofiarą sów (około 39 oC ) i innych ptaków drapieżnych, a nie na odwrót. Są stworzeniami nocnymi, bo w dzień wytrzebiłyby je bardziej energetyczne ptaki drapieżne. W pewnym sensie są zdominowane, gdyż poza nielicznymi wyjątkami ich pole działania jest ograniczone do nocy. Gdyby ptaków w ogóle nie było powietrze należałoby do nich także w dzień.

Nie oznacza to, że nietoperz nie może zjeść ptaka. Nyctalus Lasiopterus o rozpiętości skrzydeł 45 cm występujący w rejonie Morza Śródziemnego poluje na ptaki lecące do Afryki. Robi to jednak okresowo i nocą, a jego ofiarą padają młode, zmęczone podróżą i dużo mniejsze od niego, odbywające pierwszy lot osobniki. Nie ma on możliwości dominowania, ograniczania przestrzeni życiowej ptaków.

Podobna sytuacja występuje w wodzie. Zmiennocieplne krokodyle są groźnymi drapieżnikami polującymi z zaskoczenia na podchodzące do wodopoju nawet duże ssaki. Jednak w żaden sposób nie dominują, nie ograniczają im rozwoju. W środowisku wodnym krokodyl nie pokona stałocieplnego hipopotama. Ten roślinożerca w obronie młodych potrafi go zabić.

W oceanach rekiny nie stanowią poważnego zagrożenia dla delfinów. Są dla nich za wolne. Bardziej niebezpieczne zwłaszcza dla młodych delfinów są stałocieplne jak one orki.

Kiedy zwierzę o wyższej temperaturze ciała ma większe rozmiary od swoich ofiar, to niszczy je na dużą skalę, ogranicza w rozwoju, jak na przykład ptaki drapieżne kontrolują małe gryzonie.

Pospolity w Polsce bocian, mimo naszej sympatii, jest bezwzględnym mordercą dla większości łąkowych stworzeń i czyni wśród nich duże spustoszenie. Ma świetny wzrok, doskonały refleks i niezaspokojony apetyt. Zjada nie tylko żaby, ale również małe ssaki.

Mniejszym zwierzętom znacznie łatwiej uniknąć większych, ale mniej energetycznych od nich drapieżników, wówczas rzadziej padają ich ofiarą i z pokolenia na pokolenie rozwijają się.

Dzisiaj ptaki są poza zasięgiem większych, lecz mniej energetycznych od nich ssaków. Ich gatunków jest dwukrotnie więcej niż gatunków ssaków. Opanowały całą Ziemię.

Zagrożenia wynikające z bycia wysokoenergetycznym.

Ze wzrostem temperatury krwi (średniej temperatury ciała) o każdy kolejny stopień nieliniowo (gwałtownie) rośnie zapotrzebowanie energetyczne organizmu.

Im wyższa temperatura ciała, tym mniejsza odporność i wytrzymałość na czasowy niedobór energii (pożywienia).

Przykłady daje współczesna przyroda. Kiedy w Europie Północnej podczas zimy temperatura spada poniżej zera i gruba warstwa śniegu pokrywa ziemię najbardziej odczuwają to ptaki i one pierwsze giną. To nie mróz jest powodem ich umierania, gdyż są świetnie izolowane, lecz głód (brak energii).

Ssaki potrzebują mniej pokarmu, więc mogą przeżyć znacznie łatwiej, nie wspominając już o zmiennocieplnych gadach (np. żmijach), które leżą odrętwiałe i przez całą zimę nie muszą w ogóle się odżywiać.