Anna Forecka „Polski mur”

polski murRedakcja Zuzanna Przeworska

Projekt okładki Józef Nowicki, Studio PROGRAF

62-002 Suchy Las, ul. Alejowa 39, tel. 061/ 81-25-082

Zdjęcia i reprodukcje Romuald Ereński

Format a 5, s.176, oprawa miękka

Wydanie I, Piła 2003

ISBN 83 – 918274 – 0 – 2

cena detaliczna 20 zł

Anna Forecka przez ponad 20 lat związana była z redakcją „Tygodnika Pilskiego”, na łamach którego wielokrotnie zamieszczała reportaże traktujące o losach Polaków spod znaku Rodła, mieszkańcach Ziemi Złotowskiej i całego Pogranicza. Powodowana zawodową ciekawością, pasją badawczą i świadomością historycznego znaczenia patriotycznej działalności Związku Polaków w Niemczech, kartka po kartce odsłaniała codzienne życie Rodłaków.

Pisała o różnych ludziach. O tych, którzy jak Ksiądz Patron Bolesław Domański czy inni proboszczowie Ziemi Złotowskiej, prowadzili konsekwentną pracę w duchu pozytywistycznym, organizując podstawy niezależnego bytu miejscowej Polonii, ale także o tych, którzy w swoich domach, zagrodach i warsztatach zaznaczali polskość uczciwością, poświęceniem i szacunkiem dla narodowych tradycji. Anna Forecka dostrzegła w ludziach spod znaku Rodła nie tylko ich upór i zdolność do największych poświęceń, ale także cechującą ich szlachetną prostotę, która stawiała znak równości pomiędzy trudną codziennością a patriotyzmem.

Autorka ,,Polskiego muru” nie tylko wnikliwie i rzetelnie przedstawiała historię V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech poprzez prezentację losów mieszkańców Złotowszczyzny, ale równie często odnosiła się w swych publikacjach do problemów i wydarzeń współczesnych, których genealogię potrafiła dostrzec w chlubnej przeszłości. Reportaże Anny Foreckiej, w ich warstwie merytorycznej i emocjonalnej, spełniały w lokalnych środowiskach funkcję edukacyjną i integracyjną, utrwalały dziedzictwo ZPwN poprzez upowszechnianie idei Małych Ojczyzn.

Książka ,,Polski mur’’ zawiera 14 reportaży napisanych w latach 1982-2003. Wszystkie zawierają bogatą faktografię z dziejów dawnego powiatu złotowskiego i całego Pogranicza, a ich dodatkowy atrybut stanowią liczne fotografie współczesne i archiwalne. Autorka posługuje się piękną polszczyzną, jej stylistykę cechuje żywa narracja i twórcze kreowanie obrazów. W niezwykle interesujący i zarazem przystępny sposób przedstawia historię regionu, odsłaniając wiele nieznanych jeszcze zdarzeń i przeżyć dawnych mieszkańców Pogranicza.

Zbiór reportaży Anny Foreckiej został przyjęty przez czytelników z dużym zainteresowaniem.

Autorka została uhonorowana Nagrodą im. Ks. Bolesława Domańskiego.

Oto co Anna Forecka powiedziała po otrzymaniu tej prestiżowej Nagrody:

Jestem ogromnie wzruszona i jeszcze bardziej – szczęśliwa… Jako dziennikarka Tygodnika Pilskiego przez wiele lat zamieszczałam na łamach tego pisma informacje o laureatach kolejnych edycji Nagrody im. Ks. Bolesława Domańskiego i zawsze towarzyszyło mi przekonanie, że nagrodzone osoby to ludzie niezwykli, stanowiący jakiś niedościgniony ideał, z którymi nigdy nie mogłabym sie równać…

Ale wyznam szczerze, że z chwilą, gdy dowiedziałam się, że mój wydawca złożył wniosek o przyznanie mi tej nagrody, zaczęłam zwyczajnie, po ludzku jej pragnąć, o niej marzyć. No i teraz mam kłopot. Co zrobić z tym spełnionym marzeniem? Jak dalej żyć, jak pracować, żeby zadośćuczynić takiemu zaszczytowi?…

Ale to pytania na później…

Dzisiaj pragnę z całego serca podziękować szanownej Kapitule Nagrody za tak wysoką ocenę mojej pracy dziennikarskiej. Serdeczne podziękowania składam także wydawcy mojej książki, obecnej tu na sali, Zuzannie Przeworskiej, która z przyjacielską żywczliwością wspierała to przedsięwzięcie, a przedtem była zawsze pierwszym czytelnikiem moich reportaży o losach ludzi spod znaku Rodła. Jestem również ogromnie wdzięczna wszystkim kolejnym redaktorom naczelnym Tygodnika Pilskiego – za wyrozumiałość i wsparcie dla mojej fascynacji przeszłością Pogranicza i postacią Księdza Patrona, bo dzięki nim mogłam tu przyjeżdżać i kartka po kartce odsłaniać skomplikowaną przeszłość mieszkańców Złotowszczyzny.

Ale przede wszystkim, z tego miejsca, pragnę skierować wyrazy ogromnej wdzięczności do mieszkańców Ziemi Złotowskiej. Bez nich bowiem, bez ich życzliwości, bez ich barwnych i wzruszających opowieści – moja książka nigdy by nie powstała. Pisałam o tradycji ZPwN, o różnych sposobach realizacji niezdefiniowanych wówczas jeszcze idei Małych Ojczyzn i budowy społeczeństwa obywatelskiego niewiele więcej, niż oni chcieli mi o nich opowiedzieć.

Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję.

Od autorki

Ludzi spod znaku ,,Rodła” poznałam dopiero na początku lat osiemdziesiątych. Wówczas, jako początkująca dziennikarka ,,Tygodnika Pilskiego”, skorzystałam z zaproszenia Wiktora Penkały, dyrektora Szkoły Podstawowej w Głubczynie, na uroczystość nadania tej placówce imienia księdza Maksymiliana Grochowskiego. Pojechałam do Głubczyna, chcąc napisać reportaż o historii tamtejszej szkoły polskiej, której duchowym opiekunem był proboszcz głubczyńskiej parafii, pełniący przed wojną funkcję prezesa Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego na obwód rejencji pilskiej.

I tak to się zaczęło.

Wracałam do Głubczyna jeszcze wielokrotnie, zjechałam Ziemię Złotowską wzdłuż i wszerz. Rozmawiałam z Rodłakami i ich dziećmi, czytałam naukowe opracowania dotyczące dziejów Związku Polaków w Niemczech, oglądałam zdjęcia, poznawałam różne dokumenty. I pisałam kolejne reportaże. Zwykle z radością, że jeszcze zdążyłam dotknąć historii poprzez rozmowy z jej żyjącymi jeszcze świadkami, czasem z uczuciem niedosytu i żalu, że w jakimś domu zjawiłam się za późno.

Przez wszystkie te lata towarzyszyła mi fascynacja przeszłością Złotowszczyzny, losami jej mieszkańców. Ludzi zwyczajnych, zapracowanych, zmęczonych, złaknionych wszystkiego, co polskie. Z tej fascynacji napisałam o nich ponad dwadzieścia reportaży. Bo tylko ta forma dziennikarskiej wypowiedzi mogła być w miarę udaną próbą zatrzymania czasu, a także próbą cofnięcia wskazówek zegara historii.

Nie wszystkie dawne moje publikacje znajdą Czytelnicy na łamach tej książki. Wybrałam tylko te reportaże, które wydawały mi się najważniejsze, łącząc czas miniony z teraźniejszym. Stąd tyle odniesień do współczesności, stąd również tyle nostalgii. Przy ich wyborze kierowałam się zasadą, że nie ma dzisiaj bez wczoraj.