Zuzanna Przeworska, Jan Arski „Skrzydlate marzenia”

skrzydlate marzenaAntologia Młodych Twórców

Wybór, opracowanie, redakcja

Zuzanna Przeworska, Jan Arski

Zdjęcia:

Zuzanna Przeworska

Tomasz Melnarowicz

Wydanie I, Piła, 2007

Format A 5, oprawa miękka, s. 184

ISBN 978-83-60245-16-3

Cena detaliczna 15 zł

Uskrzydlają swoje marzenia

Marzenia są po to, żeby się spełniały. Są jak życzenia do złotej rybki, która wszystko może. Taką złotą rybką w Klubie Literackim „Pegazik” Młodzieżowego Domu Kultury „Iskra” w Pile jest poetycki Pegaz, na skrzydłach którego można sięgnąć gwiazd, można odbyć podróż nie tylko w kosmosie, ale i w głąb siebie.

Te twórcze podróże pięknie prezentuje książka „Skrzydlate marzenia”. Publikuje w niej swoje utwory wierszem i prozą dwudziestu dwóch bardzo młodych i młodych autorów z Piły, Szydłowa, Ujścia, Miasteczka Krajeńskiego i Czajcza. Najmłodszy z nich ma 10 lat, najstarszy jest studentem. Choć różnica wieku jest znaczna, to w twórczości nie ma to znaczenia. Jedni i drudzy rozwijają skrzydła, i jak to w antologii – razem tworzą pełnię. Łączy ich czas współczesny, podobna wrażliwość, a często nadwrażliwość na świat i słowo, oraz niezwykła wprost umiejętność dostrzegania ważnych spraw nawet w błahych z pozoru zjawiskach i zdarzeniach, czy w ulotnych chwilach – dostrzegają to, co inni z przyzwyczajenia omijają. W wielu utworach ujawnia się ogromna energia wewnętrzna i rozpalona wyobraźnia, otwarcie się na siebie i świat. To wszystko nabiera już artystycznego wyrazu, a nawet bywa niekiedy projekcją własnej wizji świata. Młodzi autorzy tworzą nie tylko dla samego tworzenia. Podejmują próbę, w wielu wypadkach bardzo udaną, wyjścia z osamotnienia i znalezienia swojego miejsca na ziemi. I to jest w twórczości najpiękniejsze.

Wśród autorów „Skrzydlatych marzeń” jest grupa twórców z pewnym już dorobkiem literackim, potwierdzanym z powodzeniem w konkursach ogólnopolskich i regionalnych. To autorzy, którzy debiutowali w obszernej antologii „Iskry i błyski”, wydanej w grudniu 2006 roku przez Media Zet. Wydawnictwo, także pod skrzydłami Klubu Literackiego Pegazik MDK „Iskra” w Pile: Paulina Klessa, Anna Gut, Tomasz Melnarowicz, Aleksandra Harwas, Marta Dec, Karolina Kozicka, Kinga Wasilewska, Marta Szymborska, Adrianna Kowalska, Agata Płachecka, Rafał Kot, Adam Kaszuba. Ta antologia sprzed roku spotkała się z ciepłym przyjęciem przez Czytelników, obecna – mam taką nadzieję, a nawet pewność – będzie nie mniej pasjonującą lekturą. Wszak zawiera ona utwory kształtujących się osobowości literackich. Od jednej do drugiej antologii minął tylko rok, a w życiu i twórczości tych młodych zaskakująco wiele się dokonało. To niespodzianka nawet dla nich samych.

Czym ujmują utwory autorów tej antologii? Teksty są przejmująco szczere i bezpretensjonalne. To ich największy atut. Młodzi twórcy słowa zajmują się nie tyle sprawami świata, ale oswajają codzienność, koncentrując się na swym najbliższym otoczeniu. Nie cierpią za miliony, nie użalają się nad sobą. W realiach, w których żyją, nawet jeśli daleko im do afirmacji, to radzą sobie całkiem nieźle. Warto żyć – powtarza każdy z nich, i każdy ma inny powód, by tę prawdę przekazać, jak na przykład Marta Dec: „Warto żyć, żeby zostawić po sobie jakiś ślad – chociażby ten mały, najmniejszy, taki ślad w sercu innego człowieka, własną kropkę na końcu zdania”. To, co realne i to, co duchowe, tworzy właśnie pełnię.

W marzeniach wszystko jest możliwe. „A w życiu jak na karuzeli – powiada Adam Kaszuba – wszystko się kręci.

Całe szczęście, że wokół Pegazika. Wystarczy rozwinąć skrzydła, a one same układają się do lotu…

ZUZANNA PRZEWORSKA _________________________

Akademia słów z życia i ze snów, czyli o „Pegaziku”

JACEK TRZEBIATOWSKI

Zawsze staram się znaleźć to minimum czasu, by móc tworzyć pod skrzydłami Pegaza w gronie podobnych do mnie ludzi. Kiedy otwieram drzwi, bezinteresownie wita mnie uśmiechem pani Zuzanna – osoba bez której nie bylibyśmy w stanie uskrzydlić naszych marzeń, a większość naszych prac lądowałaby w prywatnej szufladzie.

Kiedy przekraczasz próg literackiego klubu, czujesz jakbyś pokonał barierę stanowiącą podział na świat, w którym żyjesz na co dzień i na przestrzeń, w której możesz zatrzymać czas, podsumować miniony dzień i wyrazić artystycznie to, co było dane tobie doświadczyć – złego lub dobrego – oraz zadać sobie pytanie: co będzie dalej ?

Tego nie da się tak po prostu opisać, tutaj trzeba być; popijać z nami herbatkę zagryzając ciasteczkiem, wsłuchiwać się w szelest wertowanych kartek i szmer długopisów.

MARTA DEC

W każdym napisanym tekście tkwi odrobina ciebie. Będąc tutaj, możesz tę odrobinę przekazać wśród doborowego towarzystwa, porozmawiać o wszystkim i o niczym, pośpiewać przy dźwiękach gitary, albo też – jeśli nie masz akurat chęci, aby się udzielać – posiedzieć nad granatowym kubkiem herbaty, uśmiechać się i… po prostu słuchać.

TOMASZ MELNAROWCZ

Słyszę szumy – nie robię nic za karę, wiec dlaczego szumów jest tyle?

Pod Pegazem aura nie jest jak pod psem, tu słońce świeci jaśniej, a tak właściwie to na Pegazie każdy ma psie szczęście.

MARTA SZYMBORSKA

Pegazik to niezwykłe miejsce, przyzna to każdy, kto chociaż raz tu zajrzał. Po całym dniu smutku wystarczy, że pójdę na Pegazika i już jest lepiej. Siedziba Pegaza wypełnia się magiczną atmosferą, zapachem herbaty i muzyką, kiedy tylko wejdziemy do środka. Mogę siedzieć cały tydzień w domu nad pustą kartką, a na Pegaziku przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły. Ale zdarza się, że i tu nic nie napiszę, bo aż żal odłączać się od rozmowy z tak wybornym towarzystwem. A jeżeli chodzi o tematy, to są różne, ale nigdy same nie przychodzą. Bierzemy je z życia, otoczenia i naszego nastroju, a przede wszystkim wynikają one z rozmowy, a rozmów u nas nie brakuje.

KAROLINA KOZICKA

Anioły czasem płaczą. Ich łzy spływają po rumianych policzkach. Złote włosy skropione łzami bezradności. Ciężko być aniołem. Szczególnie, kiedy skrzydła Trzeba chować do plecaka…

KINGA WASILEWSKA

Pegazik jest miejscem, w którym spotykają się ludzie normalni, dobrzy, tolerancyjni. Wyjątkowe miejsce, prawda? Jestem… kimś nie byle jakim. Morzem poplątanych myśli i skarbnicą słów. Czasami nawet mądrych słów. Kimś, kto często chowa się w kącie i stara się być niewidocznym, mimo że…

Kimś, kto potrafi przemówić samemu sobie do rozumu i zrozumieć, że ma wszystko: kartkę i długopis. Trening czyni mistrza. Rozwijanie talentu odkrywa coraz nowsze horyzonty. A może to po prostu moja wrażliwość? Chęć zwierzenia się kartce papieru? Ona nie powie: „nie marudź” ani „przymknij się”; słucha i słucha. Pisząc, poznaję swoje sumienie i wyostrzam zmysły.

I gdy słowa układają się w opowiadania czy miniaturki, czuję, że żyję. I że zdobędę to, czego pragnę. A przeszkody… tylko utwierdzają w cierpliwości i pokorze.

AGATA PŁACHECKA

Atmosfera oraz ludzie, których spotykam na Pegaziku pozwalają mi stwierdzić jednoznacznie, że jestem, jak to się mówi, wśród swoich. Każda minuta spędzona na Pegaziku napełnia mnie pozytywną energią i jest jakby oderwaniem od rzeczywistości, która, niestety, czasem mnie przytłacza. Dzięki tym cotygodniowym spotkaniom utwierdziłam się w przekonaniu, że poezja liczy się ponad wszystko.

ALEKSANDRA KAMIŃSKA

„Pegazik” to dla mnie coś nowego, nowe doświadczenie. Dzięki niemu otworzyłam się na ludzi, zmieniłam… Każde miejsce jest dobre, aby napisać coś nowego, wiersz, opowiadanie, ale „Pegazik” wprowadza taki nastrój, że grzechem byłoby nie wziąć długopisu w rękę i nie zapisać kartki, czasem nawet kilku. Do „tworzenia” zainspirowały mnie piosenki. Napisałam kilka tekstów, które po krótkim czasie przerobiłam w wiersze. Próbowałam swoich sił w opowiadaniach, niektóre z nich zostały jednak wyłącznie w pamięci mojego komputera. W końcu napisałam opowiadanie „Inny tydzień”. Wyraz „inny” chodzi za mną od zawsze.

Tak bardzo lubię to słowo. Często go używam. Tyle pomysłów zasila moją głowę. Mam nadzieję, że dalej będę tworzyła, to twórczość daje mi tyle radości.

RAFAŁ KOT

Pragnę napisać wiersz,

Sam nie wiem czemu.

Wyczuwam ciążący kamień w sobie,

Poezja jest jedynym ujściem.

Lecz co jest przyczyną?

Wokół smutek i cierpienie.

Czyżbym powinien stać się głuchy

Na ryk, a oślepnąć na szczęście?

Nic bym chyba nie czuł.

Kompletne zero, nic.

W takim razie ubolewałbym nad sobą,

Cierpienia nigdy się nie wyzbędę…

MICHAŁ MAKOWSKI – rodem z „Pegazika”, a dziś – student kulturoznawstwa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim – z wizytą w „Pegaziku”:

Będąc już w zawsze jest lżej – tak mówią statystyki – choć trudno orzec czy na pewno łatwiej. Wchodząc tu zostajesz niejako zmuszony do stanięcia przed murem tyle obcych, co przyjaźnie obecnych uszu, ust i poniekąd dłoni, które nie zawsze przekształcają się w zapraszające drzwi. Ale jeśli posiadasz wystarczająco dużo sprytu, możesz skorzystać z wejścia od zaplecza – od serca.

Pamiętając, że jeden wiersz poezji nie czyni, ba, nawet nie czyni poety, należy się dopracowywać – a praca to ciężka, a i efekty przeważnie niewystarczające na euforię – i szkolić się phone lookup , szkolić, ale nie w sensu stricte szkolnym wymiarze – – tu nie szkoła; tu trzeba myśleć! Stół nie dzieli, starszy nie zawsze lepszy, a już na pewno nie mądrzejszy. Ty zaś wciąż niespełniony – nie na ukończeniu. Lecz i na to znajdzie się rada – autoterapia. Pisząc przecież zaczynasz od siebie nawracać świat, czasem tylko na pięcie. W myśl hasła:

Poeto ulecz się sam!

PORADNIA PEGAZIK ZAPRASZA PONIEDZIAŁKI I ŚRODY GODZINY POPOŁUDNIOWE

Ks. Władysław Deryng „Schody do nieba”

schody do niebaZdjęcia Zuzanna Przeworska

Wydanie I, Piła 2009

Format A 5, oprawa twarda, s. 112

ISBN 978-83-60245-26-2

Cena detaliczna – 15 zł

Od autora

Wiem , czym jest choroba – w młodym wieku przykuła mnie do łóżka. Wówczas snułem plany. Prosiłem Pana Boga o zdrowie. Otrzymałem je, dlatego pragnę dzielić się z wami moimi myślami.

Kiedy darowałem moją książkę „Przemijanie z nadzieją” pewnemu znajomemu księdzu, jeden z towarzyszących mu kapłanów zwrócił się do mnie ze słowami: „Ksiądz chyba nie ma nic do roboty, dlatego pisze”. Zaskoczony, nie odpowiedziałem mu. Dziś jednak odpowiadam, dlaczego piszę. Wiem, że koniec się zbliża, więc piszę. Dwoję się i troję, bo wiem, że wielu rzeczy nie zrealizuję. Żyć, drogi księże, znaczy rozwijać się bez przerwy, przeobrażać się aż do śmierci. Bóg jest kierownikiem naszego życia. Trzeba umieć z wolą Bożą zaakceptować życie, wiek, ciało, zaakceptować ciężkie próby, choroby, kalectwo, żałobę.

Akceptacja to nie kapitulacja. W mojej ciężkiej chorobie nigdy się nie poddałem, nie kapitulowałem. Tak jak wielu chorych, których poznałem w klinice Ars Medical w Pile, gdzie jestem kapelanem. Pomogło im w tej akceptacji głębokie życie wewnętrzne i Eucharystia. Ja też zaakceptowałem moją chorobę. Przez 30 lat połykam pigułki, bo taka jest widocznie wola Boża. I w ten sposób akceptuję moją starość i – o dziwo! – czuję się w tej starości coraz młodszy.

Wierzę, że Pan Bóg działa przez ludzi. Od początku mej choroby prowadzi mnie doktor Zygmunt Malinowski i dzięki niemu mam coraz to lepszą kondycję.

Wiem też Aloha enterprise solutions , że w każdej chwili może przyjść śmierć. Taka jest kolej rzeczy. Gdy ta chwila nadejdzie, Drogi Czytelniku, a będziesz dysponował czasem, to Cię serdecznie zapraszam na mój pogrzeb. Z klepsydry się dowiesz, gdzie mnie położą. Pragnę leżeć w mojej parafii w Jastrowiu, obok Krzyża Katyńskiego. Taka jest moja wola, ale czy uszanują moją wolę, tego nie wiem. Bo różnie to bywa po śmierci.

„Kardynał Carlo Maria Martini w jednej ze swoich książek, która była zapisem wygłoszonych przez niego rekolekcji, opowiadał o odwiedzinach w szpitalu ciężko chorego księdza. Ten miał powiedzieć do kardynała: – Księże kardynale, niech ksiądz przypomina księżom, żeby nie mówili o cierpieniu. To mądra uwaga. Cierpienie jest przecież niewypowiadalne. Gdy go doznajemy, gdy spotykamy je w drugim człowieku słowa są za ciasne, za wąskie, by wyrazić całą jego głębię, tajemnicę, nieracjonalność, a nawet bezsens. Słowa w tym przypadku niosą jakaś głęboką nieprzystawalność, czy wręcz niestosowność. I nawet te najbardziej uduchownione, cóż znaczą wobec bólu i wewnętrznego sprzeciwu, że to właśnie ja, że to mnie spotkało.

Dlatego, tam gdzie króluje cierpienie, tam rodzi się cisza. Ile tej ciszy wokół nas? I łez i poczucia bezradności. Ciszy człowieka, który już wie… Ciszy matki po stracie dziecka. Ciszy niezrozumienia, porzucenia, samotności… Ciszy, że już się mówić nie chce…

I wszystko to byłoby nie do zaniesienia, gdyby nie cisza „około godziny szóstej kiedy mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Kiedy słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.”(Łk 23,44-45) I gdyby nie słowa, które ją przeniknęły i od tamtej chwili przenikają każdą ludzka ciszę: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”.(Łk 23,46)

I wszystko to byłoby nie do zaniesienia, gdyby nie cisza Betanii; łzy Marii, Marty i Łazarz od trzech dni spoczywający w grobie. I „Jezus, który zapłakał” (J11,35) przypominając, że cierpienie nie potrzebuje słów, lecz…

Podobnie jak miłość: potrzebuje czuwania w nocy, łyżeczki zupy, zwilżenia ust i cichej modlitwy, by już nie bolało. Cierpienie potrzebuje mojej i Twojej dłoni, mojego i twojego serca, moich i twoich łez. Potrzebuje Jezusa we mnie i w Tobie.

Żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku wybitny niemiecki filozof Gottfried Wilhelm Leibniz, który przekonywał, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów mówił, że z cierpieniem, złem jest jak z półtonami, czarnymi klawiszami fortepianu. Można grać melodie wykorzystując jedynie białe klawisze, a więc te pełne dźwięki. Jednak prawdziwe bogactwo muzyki, ujawnia się wtedy, gdy gramy na jednych i drugich klawiszach. Pomijając kwestię trafności i prawdziwości tego porównania, niech posłuży ono do stwierdzenia, że niniejsza książka jest jedną z wielu melodii o życiu, cierpieniu, chorobie, przemijaniu. Jaka jest to muzyka, na ile porusza naszą ludzką wrażliwość, oceni ten, kto tę książkę przeczyta”.

 Ks. dr Sylwester Warzyński

Uczeń i wychowanek Autora

Ks. Władysław Deryng „Przerwane rozmowy”

przerwane rozmowyOpracowanie i redakcja

Zuzanna Przeworska Xming portable putty download free , Jan Arski

Zdjęcia: Waldemar Kujawa, Zuzanna Przeworska

Wydanie I, Piła 2008

Format A 5, oprawa miękka, papier kredowy, s. 80

Cena detaliczna – 10 zł

 Przerwane rozmowy to książka wyjątkowa w dorobku ks. Władysława Derynga. Autor poświęcił ją swemu przedwcześnie zmarłemu przyjacielowi, księdzu Antoniemu Czernuszewiczowi, z którym przez kilkanaście lat współpracował w jastrowskiej Parafii Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. W rozkwitającej między wierszami serdecznej pamięci wyłania się ze wspomnień, refleksji i zdjęć obraz kapłana – niezwykłego w swej zwyczajności.

„Publikacja ta rzuca sporo światła ma misję kapłańską i trudy ludzkiego życia. Jego pogrzeb stał się prawdziwą manifestacją religijną wiernych, a zwłaszcza mieszkańców Jastrowia” .

Ks. biskup Paweł Cieślik /diecezja koszalińsko-kołobrzeska/

Ks. Władysław Deryng „Przemijanie z nadzieją”

przemijanie z nadziejaWspółpraca autorska, opracowanie i redakcja Zuzanna Przeworska, Jan Arski

Zdjęcia Zuzanna Przeworska

Wydanie I, Piła 2007

Format A 5, oprawa twarda, s. 80

„Książka „Przemijanie z nadzieją” wprowadza w świat ludzi chorych i cierpiących, rzuca sporo świta na ciemną stronę ludzkiego życia. Pogoda i humor, z jakimi autor pełni swoją posługę wobec chorych w Ars Medical pomaga łatwiej znosić dolegliwości”.

Ks. biskup Paweł Cieślik

/diecezja koszalińsko-kołobrzeska/

Anna Forecka „Polski mur”

polski murRedakcja Zuzanna Przeworska

Projekt okładki Józef Nowicki, Studio PROGRAF

62-002 Suchy Las, ul. Alejowa 39, tel. 061/ 81-25-082

Zdjęcia i reprodukcje Romuald Ereński

Format a 5, s.176, oprawa miękka

Wydanie I, Piła 2003

ISBN 83 – 918274 – 0 – 2

cena detaliczna 20 zł

Anna Forecka przez ponad 20 lat związana była z redakcją „Tygodnika Pilskiego”, na łamach którego wielokrotnie zamieszczała reportaże traktujące o losach Polaków spod znaku Rodła, mieszkańcach Ziemi Złotowskiej i całego Pogranicza. Powodowana zawodową ciekawością, pasją badawczą i świadomością historycznego znaczenia patriotycznej działalności Związku Polaków w Niemczech, kartka po kartce odsłaniała codzienne życie Rodłaków.

Pisała o różnych ludziach. O tych, którzy jak Ksiądz Patron Bolesław Domański czy inni proboszczowie Ziemi Złotowskiej, prowadzili konsekwentną pracę w duchu pozytywistycznym, organizując podstawy niezależnego bytu miejscowej Polonii, ale także o tych, którzy w swoich domach, zagrodach i warsztatach zaznaczali polskość uczciwością, poświęceniem i szacunkiem dla narodowych tradycji. Anna Forecka dostrzegła w ludziach spod znaku Rodła nie tylko ich upór i zdolność do największych poświęceń, ale także cechującą ich szlachetną prostotę, która stawiała znak równości pomiędzy trudną codziennością a patriotyzmem.

Autorka ,,Polskiego muru” nie tylko wnikliwie i rzetelnie przedstawiała historię V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech poprzez prezentację losów mieszkańców Złotowszczyzny, ale równie często odnosiła się w swych publikacjach do problemów i wydarzeń współczesnych, których genealogię potrafiła dostrzec w chlubnej przeszłości. Reportaże Anny Foreckiej, w ich warstwie merytorycznej i emocjonalnej, spełniały w lokalnych środowiskach funkcję edukacyjną i integracyjną, utrwalały dziedzictwo ZPwN poprzez upowszechnianie idei Małych Ojczyzn.

Książka ,,Polski mur’’ zawiera 14 reportaży napisanych w latach 1982-2003. Wszystkie zawierają bogatą faktografię z dziejów dawnego powiatu złotowskiego i całego Pogranicza, a ich dodatkowy atrybut stanowią liczne fotografie współczesne i archiwalne. Autorka posługuje się piękną polszczyzną, jej stylistykę cechuje żywa narracja i twórcze kreowanie obrazów. W niezwykle interesujący i zarazem przystępny sposób przedstawia historię regionu, odsłaniając wiele nieznanych jeszcze zdarzeń i przeżyć dawnych mieszkańców Pogranicza.

Zbiór reportaży Anny Foreckiej został przyjęty przez czytelników z dużym zainteresowaniem.

Autorka została uhonorowana Nagrodą im. Ks. Bolesława Domańskiego.

Oto co Anna Forecka powiedziała po otrzymaniu tej prestiżowej Nagrody:

Jestem ogromnie wzruszona i jeszcze bardziej – szczęśliwa… Jako dziennikarka Tygodnika Pilskiego przez wiele lat zamieszczałam na łamach tego pisma informacje o laureatach kolejnych edycji Nagrody im. Ks. Bolesława Domańskiego i zawsze towarzyszyło mi przekonanie, że nagrodzone osoby to ludzie niezwykli, stanowiący jakiś niedościgniony ideał, z którymi nigdy nie mogłabym sie równać…

Ale wyznam szczerze, że z chwilą, gdy dowiedziałam się, że mój wydawca złożył wniosek o przyznanie mi tej nagrody, zaczęłam zwyczajnie, po ludzku jej pragnąć, o niej marzyć. No i teraz mam kłopot. Co zrobić z tym spełnionym marzeniem? Jak dalej żyć, jak pracować, żeby zadośćuczynić takiemu zaszczytowi?…

Ale to pytania na później…

Dzisiaj pragnę z całego serca podziękować szanownej Kapitule Nagrody za tak wysoką ocenę mojej pracy dziennikarskiej. Serdeczne podziękowania składam także wydawcy mojej książki, obecnej tu na sali, Zuzannie Przeworskiej, która z przyjacielską żywczliwością wspierała to przedsięwzięcie, a przedtem była zawsze pierwszym czytelnikiem moich reportaży o losach ludzi spod znaku Rodła. Jestem również ogromnie wdzięczna wszystkim kolejnym redaktorom naczelnym Tygodnika Pilskiego – za wyrozumiałość i wsparcie dla mojej fascynacji przeszłością Pogranicza i postacią Księdza Patrona, bo dzięki nim mogłam tu przyjeżdżać i kartka po kartce odsłaniać skomplikowaną przeszłość mieszkańców Złotowszczyzny.

Ale przede wszystkim, z tego miejsca, pragnę skierować wyrazy ogromnej wdzięczności do mieszkańców Ziemi Złotowskiej. Bez nich bowiem, bez ich życzliwości, bez ich barwnych i wzruszających opowieści – moja książka nigdy by nie powstała. Pisałam o tradycji ZPwN, o różnych sposobach realizacji niezdefiniowanych wówczas jeszcze idei Małych Ojczyzn i budowy społeczeństwa obywatelskiego niewiele więcej, niż oni chcieli mi o nich opowiedzieć.

Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję.

Od autorki

Ludzi spod znaku ,,Rodła” poznałam dopiero na początku lat osiemdziesiątych. Wówczas, jako początkująca dziennikarka ,,Tygodnika Pilskiego”, skorzystałam z zaproszenia Wiktora Penkały, dyrektora Szkoły Podstawowej w Głubczynie, na uroczystość nadania tej placówce imienia księdza Maksymiliana Grochowskiego. Pojechałam do Głubczyna, chcąc napisać reportaż o historii tamtejszej szkoły polskiej, której duchowym opiekunem był proboszcz głubczyńskiej parafii, pełniący przed wojną funkcję prezesa Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego na obwód rejencji pilskiej.

I tak to się zaczęło.

Wracałam do Głubczyna jeszcze wielokrotnie, zjechałam Ziemię Złotowską wzdłuż i wszerz. Rozmawiałam z Rodłakami i ich dziećmi, czytałam naukowe opracowania dotyczące dziejów Związku Polaków w Niemczech, oglądałam zdjęcia, poznawałam różne dokumenty. I pisałam kolejne reportaże. Zwykle z radością, że jeszcze zdążyłam dotknąć historii poprzez rozmowy z jej żyjącymi jeszcze świadkami, czasem z uczuciem niedosytu i żalu, że w jakimś domu zjawiłam się za późno.

Przez wszystkie te lata towarzyszyła mi fascynacja przeszłością Złotowszczyzny, losami jej mieszkańców. Ludzi zwyczajnych, zapracowanych, zmęczonych, złaknionych wszystkiego, co polskie. Z tej fascynacji napisałam o nich ponad dwadzieścia reportaży. Bo tylko ta forma dziennikarskiej wypowiedzi mogła być w miarę udaną próbą zatrzymania czasu, a także próbą cofnięcia wskazówek zegara historii.

Nie wszystkie dawne moje publikacje znajdą Czytelnicy na łamach tej książki. Wybrałam tylko te reportaże, które wydawały mi się najważniejsze, łącząc czas miniony z teraźniejszym. Stąd tyle odniesień do współczesności, stąd również tyle nostalgii. Przy ich wyborze kierowałam się zasadą, że nie ma dzisiaj bez wczoraj.

Zuzanna Przeworska „Iskry i błyski”

iskry i blyskiAntologia Młodych Twórców

Zdjęcia: Zuzanna Przeworska, Jan Arski

Agnieszka Jaśkiewicz, Tomasz Melnarowicz, Bartek Pilc

Format – A 5, oprawa miękka, s. 288

Wydanie I, Piła, 2006

ISBN 83-60245-07-X

Cena detaliczna – 20 zł

Radość pisania!

Radość czytania!

 „I gdy wciąż wszyscy mówią, Mało kto się pyta, Jaki jest sens słowa, Jak słowo się czyta”

Cyprian Kamil Norwid

Najtrudniej było z tytułem tej antologii. Wyostrzyliśmy wyobraźnię, a może nawet wszystkie zmysły, a te skojarzyły nas ze „Stu okrągłymi torebkami”… zwykłej herbaty ekspresowej, którą tradycyjnie delektujemy się – nie bardziej niż słowem – na spotkaniach Klubu Literackiego „Pegazik” Młodzieżowego Domu Kultury „Iskra” w Pile. Tytuł zabawny, i tylko tyle. A to za mało, by mógł być zbiorową wizytówką początkujących, wstępujących – bo tak ładniej brzmi – młodych twórców słowa, których twórczość już się iskrzy, a tu i ówdzie przechodzi w błyski. Takie szepty i krzyki. Jak sen spłoszony o świcie. Słońce w pełni. Zindywidualizowana różnorodność. Oto przed Wami, Drodzy Czytelnicy ujmująca swoją świeżością, barwna w krajobrazach słów, przejrzysta jak lustro wody – antologia „Iskry i błyski”, zawierająca twórczość młodych i bardzo młodych autorów związanych bezpośrednio bądź luźno z Klubem Literackim „Pegazik” przy Młodzieżowym Domu Kultury „Iskra” w Pile, któremu od początku patronuje Fundacja Literacka im. Agnieszki Bartol.

„Pegazik” jest trochę młodszy od publikowanych w tej antologii autorów. Pojawił się na mapie kulturalnej Piły we wrześniu 2003 roku, uwijając sobie gniazdko w kinie „Iskra” pod tęczowymi skrzydłami „Pegaza” (skrzydła można u nas wypożyczyć, Pegaza też). Jest przystanią dla uzdolnionych literacko dzieci ze szkół podstawowych, gimnazjalistów, młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych i studentów, a bywa, że także i dla osób starszych (w „Pegaziku” wiek nie ma znaczenia – męka twórcza jest ta sama, liczy się radość pisania). Azylem, gdzie można być KIMŚ, zamanifestować swoją indywidualność, bronić się przed nadmiarem codzienności i uwolnić się od poetyckiej, twórczej samotności – jak długo można pisać do szuflady, która aż pęka w szwach od nadmiaru słów, emocji i doświadczeń? Tu, z dala od zgiełku świata, zdarzają się „proste dziwy” – powstają małe objawienia świata wyobraźni. Poezja, proza zmienia świat naszych wewnętrznych przeżyć. Burzy pewne stereotypy odczuwania i wartościowania. Stajemy się lepsi. Przez wiersze, opowiadania… Rozmawiamy o życiu i literaturze. Przy muzyce i świecach, na stole herbata (ta z opakowania „100 okrągłych torebek”). Tłumaczymy zwykłe zdarzenia na niezwykłe obrazy. Czytamy klasyków, a także swoje wiersze i opowiadania. Odkrywamy własny świat i nazywamy go własnym językiem. Podejmujemy próby poetyckiego, literackiego samookreślenia się.

Pisanie, jak mówią młodzi autorzy, pozwala im oczyścić umysł z widzianych „obrazów” i zasłyszanych wypowiedzi, a potem przetłumaczyć to wszystko na swój własny, wewnętrzny, odrębny język. Pisanie to coś bez czego nie można żyć, a tak naprawdę nie zdaje się sobie z tego sprawy – wyznaje Marta Dec, jedna z autorek.

To prawie jak psychoterapia – działa oczyszczająco na umysł i wyobraźnię. Potem jakoś łatwiej wraca się do codzienności – trafnie ujmuje to Agnieszka Jaśkiewicz. Klub Literacki „Pegazik” ma w swym dorobku kolejne edycje popularnego w Pile i regionie Konkursu Literackiego o „Złote Pióro” pod hasłem „Od magii świata do magii słowa” i Turnieje Jednego Wiersza i Prozy „O Złote Pióro”, które organizuje wspólnie z Fundacją Literacką im. Agnieszki Bartol oraz Powiatową i Miejską Biblioteką Publiczną w Pile. Ma też w swym dorobku „Literackie Party”, happeningi, podczas których zbieraliśmy na „skrzydła do konia” (czytaj Pegaza). Do automatu, który nie wydawał reszty, można było wrzucić m.in. 2 strofy, 2 złote, 2 spojrzenia, 2 euro, 2 pióra, 2×2…

W antologii „Iskry i błyski” znajdziecie Drodzy Czytelnicy utwory laureatów konkursów i turniejów „Pegazika” z ich skłonnością m.in. do poetyckiego czarowania rzeczywistości, jak np. Magdalena Owczarzak, Agnieszka Firlej. W części „I Pełnia” prezentuje swą twórczość 17 autorów z Klubu Literackiego „Pegazik”. Kilkoro z nich otrzymało już wcześniej „przepustkę do literatury” w znaczących konkursach – laureatkami renomowanego w kraju Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Agnieszki Bartol są: Monika Siwiec Download puttygen for windows 8 , Agnieszka Jaśkiewicz, Paulina Klessa, Sandra Musiał i Anna Gut. W biogramach tych utalentowanych autorek są też inne znaczące literackie sukcesy. Ich twórczość dopełniają publikowane w tej książce interesujące utwory. To są właśnie błyski – autorki te wkraczają w okres pisarskiej dojrzałości. Błyski te rozświetla z pewnością twórczość poetycka Michała Makowskiego, Tomasza Melnarowicza, Przemysława Ludziejewskeigo. Iskrzą się wiersze Karoliny Kozickiej, Agaty Płacheckiej, Rafała Kota, Aleksandry Harwas. Urzekają miniaturki poetyckie i proza Marty Dec. Świeżością ujmuje proza Kingi Wasilewskiej, Marty Szymborskiej. Iskrzą się szczerością wyznania utwory Adriany Koźmy, Adrianny Kowalskiej, Eweliny Urban.

Większość z publikowanych w tej antologii autorów całkiem swobodnie, niebanalnie i w miarę pewnie wchodzi w świat języka, oswaja słowa i kreuje nowe światy. I to w jasnym błysku dnia.

Ta twórczość wpisana jest w kontekst doświadczeń naszego czasu. Rozpoznawalna – jak w lustrze naszych codziennych zmagań. Prowokacyjna, jak w miniaturce „Być” Agnieszki Jaśkiewicz: O, tak, bycie jest na sprzedaż, bycie jest for sale. Jedyne cztery złote – bierzesz pan czy nie”.

Zuzanna Przeworska

Zuzanna Przeworska „50 lat Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Pile 1957-2007”

50 lat PSMLWZdjęcia: Roman Zaranek, Rafał Przybylski, Edward Gromadziński

Format: B-5, s. 120, oprawa twarda i miękka, papier kredowy

Wydanie I Puttygen download for windows 64 bit , Piła 2007

ISBN 978-83-60245-15-6

Pół wieku tradycji

50 lat istnienia Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej to okres, w którym dzięki inicjatywie jej założycieli powstał duży organizm budujący mieszkania i zarządzający nimi.

Powołanie Spółdzielni w Pile – mieście, które dotknęły ogromne zniszczenia wojenne obejmujące 80 procent jego substancji mieszkaniowej – było dużym wyzwaniem pod presją ogromnych potrzeb. Najprawdopodobniej dzięki doskonałemu usytuowaniu komunikacyjnemu, ale przede wszystkim dzięki ogromnej żywotności ludzi zasiedlających to miasto, powstały dogodne warunki do jego dynamicznego rozwoju.

Z satysfakcją należy stwierdzić, że w ogromnym stopniu przyczyniła się do reaktywacji „młodego” wizerunku miasta właśnie ta Spółdzielnia, jej założyciele, pracownicy, a przede wszystkim jej członkowie. W okresie minionych lat powstał ogromny potencjał mieszkaniowy, obejmujący blisko 7 tys. mieszkań zamieszkiwanych przez 20 tys. mieszkańców Piły. Szczególnie dużo mieszkań wybudowano w dekadzie lat siedemdziesiątych, łącznie około 4 tys. mieszkań. Dynamiczny rozwój odbywał się przy dużym zaangażowaniu władz Spółdzielni i jej pracowników. Wraz z rozwojem Spółdzielni powstały nowe działy, które służyły jej członkom poprzez codzienne administrowanie zasobami, konserwację, remonty i bogatą ofertę kulturalną.

Minione lata były mocno zaznaczone licznymi osiągnięciami, stale rozbudowywanym potencjałem, tworząc w rezultacie wspólne dobro będące własnością jej członków. Upływający czas to liczne fakty i zdarzenia dzięki zaangażowaniu pracowników i tych, którzy na co dzień nieśli swą pomoc i wkład w jej budowanie, jak i w codziennym istnieniu – wspólnie tworząc jej pomyślność i historię. Przekazujemy Państwu monografię, ukazującą 50- letnią drogę Spółdzielni do stanu teraźniejszości, która nie zawsze należała do łatwych.

W minionych latach stale zmieniał się status Spółdzielczości i zakres pomocy państwa. Wspólnie przeżywaliśmy również dziejowe zmiany ustrojowe i polityczne Aloha enterprise pulse , które miały swój istotny wpływ na to, czym jest Spółdzielczość dzisiaj.

Opis zmieniającej się rzeczywistości i dokonań zawarty w monografii niesie w sobie pamięć o tych, którzy przyczynili się do dzisiejszego oblicza Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Spółdzielni, która jest nie tylko najstarszą w mieście, ale również największą i powszechnie szanowaną za dorobek i profesjonalizm w jej zarządzaniu.

Niniejsze opracowanie jest symbolicznym podziękowaniem dla wszystkich, którzy przyczynili się do jej powstania Spółdzielni, do jej rozwoju i dzisiejszego dorobku. Do tego, jak na co dzień służy mieszkańcom.

Szczególne podziękowania kierujemy pod adresem pracowników Spółdzielni, Zarządów, członków Rad Nadzorczych i Rad Osiedlowych, których osobiste zaangażowanie sprawiły, że Spółdzielnia i jej mieszkańcy mogą być dumni z uzyskanych wyróżnień, certyfikatów i dobrych opinii w środowisku.

Przewodniczący Rady Nadzorczej Grzegorz Wądołowski

Prezes Zarządu Lucjan Szutkowski

Edmund Muscari Czynszak „Skrawki dnia”

skrawki dniaRedakcja

Zuzanna Przeworska

Projekt okładki Edmund Czynszak

Zdjecia

Maciej Czynszak

Wydanie I, Piła 2012

ISBN 978-83-60245-38-5

Format A-5,str.80

Cena -15 zł

Edmund Muscari Czynszak jest lirykiem. Piewcą codzienności Aloha enterprise 4430 , piękna i… przemijania. W swojej poezji ocala coś jednak z dziejącego się i przemijającego świata. Są to tytułowe „skrawki dnia” Puttygen download for windows 7 64 bit , w których odkrywa nie tylko swój świat, ale i tajemnicę życia. Wiersze są obrazowe i sugestywne, pełne pejzaży i zmysłowych klimatów. Potrafią wywołać uśmiech, ale i głębszą refleksję nad sammym sobą. Przemawiają prawdą uczuć i poetycką pełnią, zmuszajac do zatrzymania się w biegu codzienności. To poezja bliska każdemu z nas.

Przelewanie na papier swych myśli jest jego najbardziej ulubioną formą wyrażania siebie, która zdaje się nie mieć końca.

Romantyk, pełen twórczych fantazji, które przekuwa w poezję niosącą mu spokój, odprężającą od zwykłej prozy życia. Ale wciąż czuje się niespełniony, bo słowo tak smakuje…

Zuzanna Przeworska